30 października 2017

Książki dla dzieci, które warto znać-pierwsze encyklopedie i nauka mówienia, nasze hity.

























Od wielu miesięcy dostaję od Was regularnie wiadomości, maile, komentarze z prośbą o pokazanie naszych ulubionych książeczek dla dzieci. Zoja ma dwa lata, ale książki są obecne w jej życiu naprawdę od samego początku, co poskutkowało tym, że książki uwielbia do tej pory, przybywa ich u nas na półce regularnie, a Mała sporą część dnia spędza właśnie przeglądając książeczki sama, lub ze mną, co oczywiście w tej chwili jest tą preferowaną formą:) Nie narzekam, sama od dziecka książki uwielbiam, więc lubię ten czas spędzany z nią w takiej formie. Do wyboru książek staram się jednak podchodzić bardzo selektywnie, nie kupuję wszystkiego jak leci, sprawdzam na innych blogach, w internecie czy księgarniach opinie, merytoryczną część książek jak i oczywiście ilustracje, które grają w książeczkach dla dzieci pierwsze skrzypce. Mimo to, nazbierało się ich u nas już sporo, dlatego nie jestem w stanie pokazać i opisać wszystkiego w jednym poście, stąd pomysł, aby tego typu wpisy podzielić na kilka części, oraz myślę, że na blogu zaczną pojawiać się też posty z sekcji dziecięcej, w końcu w tej chwili ta sfera mojego życia zajmuje zdecydowanie pierwsze miejsce:) 

Dlatego dzisiejszym wpisem otwieram serię książeczek dla dzieci i dziś chciałam Wam pokazać pięć pozycji, które można powiedzieć są trochę bardziej edukacyjne, niż zwykłe opowiadania czy bajki. Nie tracą jednak na atrakcyjności dla dzieciaków, ba, są przez nie uwielbiane!

























Seria Pierwsza Encyklopedia przeznaczona jest dla przedszkolaków, u nas w użyciu od ponad pół roku. W skład serii wchodzi naprawdę wiele tytułów, można zakupić serię o piłce nożnej, o wsi, dinozaurach czy pojazdach. My zaczęliśmy od serii "Ciało Człowieka", która tak przypadła Zoi do gustu, że dołączyły do niej kolejne dwie części, ale o nich za chwilę. Czym wyróżnia się seria Pierwsza Encyklopedia? Znajdują się w niej naprawdę bardzo szczegółowe i rzetelne informacje z poszczególnych sfer, ale także piękne obrazki i krótkie, proste opisy i słowa, które nawet najmniejsze dziecko jest w stanie zapamiętać i zrozumieć. 




























Każda strona podzielona jest na inny dział, obrazki są bardzo przejrzyste, mimo to, iż jest ich na stronie sporo, potrafią skupić uwagę dziecka na dłużej. Wierzcie mi, że i rodzice wiele z tych książeczek wyciągną, czy wiecie dokładnie jak wygląda trawienie, lub co dzieje się w mózgu po zjedzeniu obiadu?:) To zdecydowanie moja ulubiona część, wiedza tu zawarta jest ogromna, ale przedstawiona bardzo przystępnie, rzeczowo i obrazowo. 

Jako, że Zoja przeżywała swojego czasu fascynację bajką Strażak Sam, kolejną częścią Encyklopedii, jaką kupiłam, była "Straż Pożarna". Tu dowiemy się wszystkiego o pracy strażaka, jaki ubiór do pracy strażaka jest niezbędny, co robić aby zostać strażakiem, a także zwiedzimy i poznamy remizę oraz 23wóz strażacki:)




























Ostatnią, trzecią częścią z serii Mała Encyklopedia, którą posiadamy jest "Mój Dzień". Tu zbiór wiedzy jest naprawdę ogólny, znajdziemy tu zabawę, posiłki, aktywność codzienną, która pomaga wyszykować się do przedszkola czy szkoły, w książce przedstawione są dzieci różnych nacji. Dla mnie pozycja podstawowa i obowiązkowa. Ilustracje podobne są bardzo do tych w części "Ciało Człowieka".  Całość ukazała się wydawnictwem Wilga, w internecie możecie znaleźć je już od 18 zł za sztukę, bardzo polecam, pięknie wydane, na porządnym papierze, ogromna wiedza i frajda z nauki nawet dla tych najmłodszych dzieci, no nie ma się do czego przyczepić!

Czy jest tu ktoś, kto nie zna Pucia? :) To chyba najbardziej uwielbiana przez maluchy i rodziców w Polsce seria książeczek do nauki mowy. Pierwsza część była tak popularna, że siłą rzeczy pojawienie się drugiej było kwestią czasu. No i są, dwie częśći, wydane na twardych, kartonowych stronach, bezpieczne nawet w najmniejszych rączkach. 

























"Pucio uczy się mówić" to pierwsza z dwóch części. Tu naprawdę maluszki uczą się mówić, poprzez naśladowanie dźwięków, czy używanie samogłosek, najczęściej towarzyszących w pierwszych momentach rozwoju nauki mowy u niemowląt. Dziecko dowie się jaki dźwięk wydaje dzwoniący telefon, pukanie do drzwi, jak robi piesek czy kot. Całość okraszona jest sympatyczną rodzinką chłopca o imieniu Pucio, która naturalnie pojawia się także w drugiej części. 




























W drugiej części "Pucio mówi pierwsze słowa" Pucio chodzi już do przedszkola i uczy się mówić, robić zakupy z mamą, chodzi na basen ,a także obchodzi urodziny. Ilustracje są piękne, duże, poszczególne wyrazy są wyodrębnione dodatkowymi ilustracjami, naprawdę, Zoja chłonęła te książki maksymalnie, bardzo dużo z nich wyniosła, do tej pory zresztą lubimy do nich wracać.
Książkę stworzyła logopeda dr n.hum Marta Galewska-Kustra, na codzień pracująca z dziećmi borykającymi się z opoźnieniem nauki mowy, w internecie znajdziecie ją już od ok 25 zł. Pozycja obowiązkowa dla wszystkich najmłodszych czytelników.



























W tej części to wszystko co chciałam Wam pokazać, w kolejnej widzimy się niebawem! Jestem ciekawa, czy znacie te pozycje? Wasze dzieci je lubią? No i oczywiście czekam na wszystkie komentarze od mam z polecanymi tytułami!:)

PS. Jest to pierwszy wpis tego typu na blogu, więc wszelkie uwagi, prośby, są mile widziane! Czekam na Wasze wiadomości:)

9 października 2017

Ulubione kosmetyki września






























Dawno nie było ulubieńców składających się tylko z polskich produktów, ale dziś właśnie z takimi do Was przychodzę i wierzcie mi na słowo, warto o nich poczytać. To zadziwiające, jak polski rynek rozwinął się pod względem produkcji kosmetyków naturalnych, które nie tylko mają przystępne ceny, są faktycznie w pełni wykonane z najlepszych jakościowo składników naturalnych i przede wszystkim, po prostu genialnie działają. Od długiego już czasu jak pomyślę, nie korzystam z pielęgnacji importowanej, choć oczywiście i w takowej mam swoich ulubieńców. Ale to te rodzime kosmetyki wiodą prym w mojej codzienności i dobrze, bo moja skóra ma się dzięki nim naprawdę w porządku. 

Ministerstwo Dobrego Mydła od dłuższego już czasu ma w swojej ofercie hydrolaty, ale wcześniej nie miałam okazji ich wypróbować. Dzięku uprzejmości marki od ponad miesiąca mam przyjemność stosować ich hydrolat różany. Co to jest za produkt! Hydrolaty powstają podczas destylacji części lub całości roślin parą wodną, zatrzymują substancje aktywne z roślin, czyli jednym słowem są to wodne wyciągi kwiatowo/ziołowe. Ekologiczny hydrolat z róży damasceńskiej w aplikatorze stosuję po umyciu twarzy co rano, po czym nakładam kolejny krok w pielęgnacji. Cudownie odświeża, tonizuje skórę, nawilża i działa antyseptycznie, łagodzi podrażnienia, dba o skórę suchą i wrażliwą, także tą naczynkową, świetnie łagodzi obrzęki oczu. Do tego oczywiście pięknie pachnie różami i jest to zapach uwierzcie w pełni naturalny, nie żaden syntetyczny odurzacz. Wygodny atomizer ułatwia i uprzyjemnia stosowanie produktu, więc ja aplikuję go bezpośrednio na twarz rozpylając delikatną mgiełkę, ale można nim oczywiście przemywać twarz używając w tym celu wacików. Ogromnie polecam, perełka! 

Iossi Rozświetlające Serum do Twarzy to kolejny krok w mojej dziennej pielęgnacji. Co ważne, nakładamy je na lekko zwilżoną twarz, w moim przypadku zaraz po aplikacji wyżej wymienionego hydrolatu z MDM wmasowuję dosłownie dwie kropelki tego serum. Serum w postaci olejku, wzbogacone o olej z dzikiej róży, olejek z geranium, olejek cyprysowy oraz skwalan, za zadanie ma uszczelnić i wzmocnić naczynia krwionośne, poprawić kondycję skóry i jej koloryt, wygładzić, nawilżyć i zregenerować skórę. I słuchajcie, naprawdę tak jest! Te dwie kropelki (w zupełności wystarczają na całą twarz!) naniesione na skórę co rano, szybko się wchłaniają nie pozostawiając na skórze tłustego filmu, idealnie współgrają z każdym makijażem, odprężają skórę, która od razu po nałożeniu na niej serum jest złagodzona i odprężona, odczuwa ulgę. Mam skórę suchą i wrażliwą i na niej sprawdza się genialnie! Zaznaczam, że serum jest bardzo wydajne. Polecam każdemu, produkt wyjątkowy. 

Iossi Witaminowy Koktajl pod Oczy to kolejny produkt naszej rodzimej firmy, tym razem z przeznaczeniem do użycia w pielęgnacji wieczornej. Niech nie zmyli Was nazwa pod oczy, śmiało można stosować ten koktajl na całą twarz i tak też przez ostatni miesiąc z powodzeniem robiłam. Podobnie jak w przypadku Rozświetlającego Serum tej samej marki, Witaminowy Koktajl nakładam na lekko wilgotną skórę. I podobnie jak w przypadku poprzednika, tu też na całą twarz wystarczą dwie krople. Koktajl w składzie posiada retinol, który działa przeciwzmarszkowo, dodatek olejów z pestek cytryny oraz herbacianego, które działają zmiękczająco na skórę, oraz witaminy C i E, które regenerują skórę, działają przeciwutleniająco, wzmacniają. Serum jest w postaci olejku, ale znowu, nie ma tu mowy o obciążeniu czy zapachaniu skóry, ale pamiętajmy, aby nakładać ilość podaną przez producenta, nie ma potrzeby nakładać więcej produktu niż zalecane, bo to może właśnie spowodować skutek odwrotny od zamierzonego. Koktajl przepięknie pachnie, sama aplikacja w sekundzie poprawia samopoczucie i relaksuje. Skóra po miesiącu stosowania jest gładka, wszystkie niedoskonałości skóry schodzą, skóra jest idealnie nawilżona. Gdy nakładam go na twarz, mogę Wam powiedzieć, że odczuwam natychmiastową ulgę, moja sucha i ściągnięta skóra odzyskuje komfort i ukojenie. Rewelacyjny produkt i powtórzę się, wydajność jest genialna, natomiast produkt po otwarciu ważny jest przez cztery miesiące. 

Mokosh Odżywczy Eliksir do ciała Żurawina to ostatni dziś produkt polski, ale przeznaczony do pielęgnacji ciała. Butelka z ciemnego szkła wyposażona jest w aplikator z pipetą dla wygodnego stosowania olejku. W sezonie jesienno zimowym uwielbiam olejowe produkty do ciała, po wieczornej kąpieli są idealne aby ukoić, nawilżyć i zregenerować skórę. Mokosh nie tylko serwuje nam genialny skład, który bazuje na oleju z kiełków pszenicy, oleju z pestek żurawiny, oleju z marchewki i arganowym, ale także na przepięknym zapachu słodkiej żurawiny, który jeszcze rano wyczuwalny jest na ciele. Eliksir wygładza skórę, regeneruje ją, działa przeciwrodnikowo i przeciwzapalnie, uelastycznia i wzmacnia skórę. Nakładam go jeszcze na wilgotną skórę wmasowując w całe ciało, skóra przy regularnym stosowaniu jest gładka, nawilżona, elastyczna. Przez samo opakowanie i ten zapach ma się wrażenie stosowania ekskluzywnego kosmetyku. Nawet jeśli nie jesteście fankami tego typu olejowych kosmetyków, polecam, na jesienną chandrę ten eliksir zdziała cuda:)

I to wszyscy ulubieńcy minionego miesiąca, mam nadzieję, że zaciekawiłam Was tymi produktami. Wszystkie do kupienia są na stronach producentów, bardzo polecam!




2 października 2017

Migawki września


1. Niedzielne śniadania. 2. Jesienne zakupy. 3. Nowy model zegarka Daniel Wellington. 4. Petite Ashfield.


5. Pamiętam było lato... 6. Poranne niezbędniki. 7. Przerwa. 8. Działkowe.


9. Wybory Agnieszki Maciąg z L'occitane już u mnie. 10. Nowość na rynku wydawniczym, wszystko o kawie! 11. W Raju z Ewą, Poznań. 12. Za nowe.


13.Najlepsze kremy do rąk od Phenome. 14. pierścionki Modstones, love! 15. Jej. 16. Coffee. 


17. Szakszuka-nasze ulubione śniadanie. 18. Pulpeciki z dorsza na jesienną pluchę. 19. Dyniowa-sezonowo. 20. Jesienne ze śliwkami.


21. Shade of blue. 22. Zdecydowanie gotowa na basen. 23. Artystka. 24. Stylizacja by Z.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...