11 grudnia 2015

Snapshots of the Week 79

 1. Swietny poradnik z humorem. 2. Codzienne niezbędniki. 3. Jesienna lektura, jesienny makijaż.
 4. Relaks.
 5. Szakszuka, najlepsze śniadanie. 6. Faszerowana papryka zawsze ok. 7. Nowe z Pepco. 8. Idealne  kolory na zimę.
 9. Jesienne spacery. 10. New In. 11. Pierwszy śnieg za oknem. 12. A w sercu wiosna.
 13. Ktoś może podać kawę? 14. Czapkowy Must Have, 15. 16. Miłość.
 17. Kakao się skończyło. 18. The Odder Side-the best. 19. Taka sobota. 20. Piżamowo.
 21. To już ten czas. 22. Najlepiej. 23. The Odder Side2. 24. Coś dla mamy, coś dla córki.
 25. TK Maxx, skarbnica prezentów. 26. Swetrowo. 27. Pobudka w ciemnościach. 28. Organicall.pl-polecam bardzo!



































29. OOTD1. 30.OOTD2-paski zawsze spoczko.

1 grudnia 2015

Ulubieńcy listopada
































Listopad. Najmniej lubiany przeze mnie miesiąc właśnie się skończył. Odliczanie czas start! Odliczanie do wiosny oczywiście,  chociaż nie ukrywam, że na Boże Narodzenie też już czekam z wytęsknieniem :) Ozdabiacie już swoje mieszkania świątecznymi gadżetami? Czujecie już klimat świąt? 

Zapraszam na moich ulubieńców minionego miesiąca. Nie jest ich dużo, ale pod każdym produktem mogę podpisać się obiema rękami, są po prostu genialne! 

PIELĘGNACJA

Aesop Rejuvenate Intensive Body Balm, to mój powrót po dłuższym czasie do tego produktu. Nie wiem dlaczego przez ten czas go nie używałam, może dlatego, że w międzyczasie na polskim rynku pojawiło się wiele naturalnych, ciekawych kosmetyków, które chciałam wypróbować i ten sprawdzony balsam australijskiej firmy czekał na swój come back. Cieszę się, że dałam mu szansę na powrót, zwłaszcza teraz, w te zimne dni, kiedy jego aromatyczny zapach rozgrzewa i otula, niczym ciepły, wełniany sweter. Zapach jest obłędny, ciepły, korzenny, z nutką mandarynki i wanilii, trzeba to po prostu poczuć, a konsystencja mimo to, iż lekka i szybko wchłaniająca się, zadowoli wszystkich posiadaczy suchej skóry, bo odżywienie i nawilżenie jest tu na najwyższym poziomie. Osobiście bardzo polecam, z naciskiem na ten sezon.

Suki Radical Results Youth Serum ze sklepu Organicall.pl przyjechało do mnie dopiero w drugiej części listopada, ale efekty, które dosłownie zauważyłam już po pierwszym użyciu, zmusiły mnie wręcz aby zamieścić je już w tych ulubieńcach. Serum ma za zadanie nawilżyć cerę, dodać jej blasku, wyrównać drobne linie i zmiarszczki, dodać skórze energii, a wszystko to w małej buteleczce wypełnionej w stu procentach naturalnym dobrem. Lekka i żelowa konsystencja pięknie współpracuje z każdym kremem, a cera już po pierwszej aplikacji naprawdę wygląda i czuje się lepiej. Trzymam kciuki, aby tak kapitalnie dalej dbał o moją skórę i za jakiś czas wrócę z pełną jego renecją. Na tą chwilę mogę powiedzieć, żę jest to moje odkrycie tego roku!

Body Boom zbombardował dosłownie Instagram i blogi w ostatnim czasie, teraz już wiem dlaczego robi taką furorę. Naturalny kawowy peeling, wzbogacony masą dobroczynnych olejków, tak świetnie wygładza ciało, ujędrnia je, nawilża, że mam ochotę stosować go codziennie. Ale wystarczy tylko dwa, trzy razy w tygodniu, aby cieszyć się mega gładką, elastyczną i nawilżoną skórą! Cały ten efekt podbija zapach, piękny, czekoladowo kawowy, który jeszcze przez kilka godzin utrzymuje się w łazience po prysznicu oraz na ciele. Rewelacja, koniecznie wypróbujcie!

Clarins Radiance Plus Golden Booster to magiczne kropelki samoopalające do twarzy. Moim numerem jeden wśród samoopalaczy do twarzy od wielu lat jest mleczko opalające Clarinsa, ale niedawno butelka sięgnęła dna i postanowiłam dać szansę temu preparatowi, zwłaszcza, żę jego stosowanie jest o niebo przyjemniejsze od poprzednika. Wystarczą dwie kropelki dodane do naszego codziennego kremu, którego akurat używamy do twarzy, a delikatna, bardzo naturalna opalenizna bez smug i co najważniejsze, bez charakterystycznego smrodku pojawia się już po kilku godzinach. Świetny, myślę o tym, aby wypróbować jego wersję do ciała! Plus za fantastyczną wydajność.

MAKIJAŻ

MAC Patent Polish Lip Pencil w kolorze Go for Girlie to cukierkowy róż, który gościł na moich ustach praktycznie codziennie! Nie jest to na tyle mocny kolor, aby zarezerwowany był tylko na wieczór, ale jest widoczny i moim zdaniem pasował będzie do każdej karnacji. Bardzo lubię te kredki Maca do ust, bo nawilżają, są trwałe i daję piękny efekt na ustach, delikatny, przypominający błyszczyk. Na zimę super, zwłaszcza, że aplikacja nie wymaga nawet użycia lusterka!

I to wszystkie produkty, które zdecydowanie umiliły mi smutny i deszczowy listopad. Znacie któryś produkt? Jacy byli Wasi ulubieńcy ostatniego miesiąca?


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...