14 lutego 2015

New In



































W ostatnim czasie pojawiło się u mnie kilka nowości, a, że często na Instagramie po zamieszczeniu zdjęcia paczki pytacie, jaka jest jej zawartość, zdecydowałam, że dziś poświęcę temu osobny wpis. Sama lubię posty tego typu u innych, więc do dzieła, zobaczmy co przybyło w mojej łazience. 
Jest tu kilka zupełnie nowych dla mnie kosmetyków i kilka sprawdzonych ulubieńców, liczę na to, że ze wszystkiego będę równie zadowolona.

Aesop Fabulous Face Cleanser to nowość w mojej pielęgnacji. Jak sama nazwa wskazuje, to cudowny żel do mycia twarzy. Przeznaczony jest do skóry suchej i wrażliwej, czyli idealnie wpisuje się w moją charakterystykę cery. W składzie same cudowności, wszystko na bazie oliwy z oliwek. Za zadanie ma oczyścić skórę, kojąc przy tym wszelkie podrażnienia i nie przesuszać jej. Za jakiś czas powrócę z notką, zobaczymy, czy sprawdzą się obietnice producenta.

Pat&Rub pomarańczowy scrub do ust to sprawdzony gadżet w mojej pielęgnacji. Po wersji kawowej, mam okazję wypróbować wersję pomarańczową, myślę, że na wiosenny klimat, który mam nadzieję lada moment nadejdzie, wpisze się idealnie. Co do peelingów do ust wiem, że zdania są podzielone, zbędny kosmetyk, gadżet, czy raczej niezastąpiony kosmetyk w codziennej pielęgnacji? Dla mnie niezbędnik, jeśli nie mam ochoty zrobić go sama, sięgam po sprawdzony produkt od Pani Rusin. 

Pat&Rub samoopalające mleczko do ciała drugi z kosmetyków, który przywędrował do mnie w paczce z kosmetykami Pat&Rub. Zbliża się wiosna, mam nadzieję, że zrzucimy niedługo zimowe ciężkie okrycia, a co za tym idzie, będzie można odsłonić trochę ciała na pierwsze promyki wiosennego słońca. W zeszłym roku to mleczko samoopalające sprawdziło się u mnie genialnie i choć zapach niestety ma typowy dla tego typu produktów, to jest to jeden z niewielu samoopalaczy na rynku, który jest tak bezpieczny i przyjazny dla skóry. 

Pat&Rub otulający balsam do ciała to ostatni z trójki zawartej w paczce. Ogromny ulubieniec nie tylko na zimowe, ale też na letnie dni. Świetnie nawilża i wygładza skórę, nie jest przy tym ciężki i bardzo szybko się wchłania. Jestem uzależniona od jego zapachu, zawsze i wszędzie.

Urban Decay Eyeshadow Primer Potion w kolorze Original to całkowita nowość w moim makijażu. O tej bazie przedłużającej trwałość cieni słyszałam i czytałam już naprawdę wiele, w końcu mam okazję ją wypróbować. Słyszałam o niej same superlatywy, liczę na to, że i u mnie będzie działała cuda:)

Bumble and Bumble Gentle Shampoo kilka lat temu, kiedy marka B&B nie była jeszcze popularna i znana w Polsce tak jak ma to miejsce teraz, kupowałam ten szampon w perfumerii Galilu. Pamiętam, że ponawiałam zakup trzy razy z rzędu, a wiedzieć musicie, że jest to szampon niezwykle wydajny. Przeznaczony do każego typu włosów, bardzo delikatny szampon, do stosowania codziennie, polecany szczególnie do włosów uwrażliwionych i przesuszonych. W tamtym okresie sprawdzał się u mnie genialnie, zobaczymy czy powrót po latach potwórzy jego sukces.

Aesop Camelia Nut Facial Hydrating Cream kolejna absolutna nowość z marki Aesop, którą mam okazję wypróbować. Krem nawilżający bazujący na orzechu kamelii, który przeznaczony jest do skóry suchej i wrażliwej. Miałam wcześniej przyjemność wypróbować go w formie mini saszetki, pierwsze wrażenia były nadzwyczaj pozytywne, za jakiś czas wrócę do Was z jego recenzją i potwierdzę, czy faktycznie jest to kosmetyk, w który warto zainwestować. 

Phenome Replenishing Oil to kolejny powrót. W zeszłym roku ratował moją skórę nocą, kiedy to właśnie przy końcówce zimy była podrażniona i przesuszona do granic możliwości. W tym roku również przeciwdziała ściągniętej i napiętej skórze. Uwielbiam za bajeczną konsystencję i zapach. 

Phenome Nourishing Sugar Scrub to mój pierwszy peeling do ciała tej firmy i po pierwszych testach jestem bardzo mile zaskoczona. Nie zostawia lekko natłuszczonej skóry jak w przypadku scrubów z P&R, ale wygładza ją i nawilża w bardzo przyjemny sposób i oczywiście rozkochuje w swoim zapachu.

Carmex w słoiczku był moją miłością przez bardzo długi okres, kupowałam go na zmianę z miodkiem do ust firmy Nuxe. W pewnym momencie mimo genialnego działania, zapach kamfory zaczął mnie drażnić i zaniechałam kolejnych uzupełnień. Ostatnio w Rossmannie sięgnęłam po jego wersję w sztyfcie o zapachu śmietankowym. Bałam się trochę, że mentol i kamfora będą nieprzyjemnie mieszać się z zapachem wanilii i używanie go będzie niemożliwe, okazało się jednak, że zapach jednej i drugiej nuty jest bardzo subtelny, a działanie pozostało niezmienione, ogromny plus!

Urban Decay Naked to ostatnia z nowości. Palety Naked mają już chyba wszyscy, każdy jest pod wrażeniem kolorów i konsystencji tych cieni. Z całej trójki najbardziej podoba mi się jedynka i to właśnie ona dołączyła teraz do mojego zbioru. Całość prezentuje się nieziemsko, nie ma w niej koloru, który by mi nie odpowiadał i faktycznie, kombinacji w makijażu z tą dwunastką jest nieskończenie wiele.

I to by było na tyle. Jak widzicie sporo kosmetyków do mnie wróciło, ale oznacza to tylko jedno, że mogę je w pełni polecić i są godne zakupu, więc jeżeli coś wpadło w Wasze oko wcześniej a zastanawialiście się czy zakupić dany kosmetyk, to przekonuję, tak, warto. Co do nowości, wszystko pojawi się na blogu w swoim czasie, jak tylko będę miała wyrobione zdanie co do działania kosmetyku. Czy jest coś z dzisiejszego wpisu, co znacie i lubicie, lub macie ochotę przetestować?





9 lutego 2015

Hey Baby | OPI































Dziś na blogu lakier, który pomimo to, iż gości w moim zbiorze od roku, zachwyca za każdym razem kiedy po niego sięgam. Mowa o kolorze Hey Baby firmy OPI, który powstał przy zeszłorocznej współpracy firmy z piosenkarką Gwen Stefani. Z początku wydał mi się po prostu bardzo ładną fuksją, więc na stoisku OPI sięgnęłam po miniaturową wersję sądząc, że takim różem pomaluję paznokcie raz na jakiś czas, a podobnych mam wiele, więc mała buteleczka w zupełności mi wystarczy. Błąd. Mam zamiar znaleźć jego wersję w pełnym wymiarze, kupić ją i nakładać na paznokcie tak często, jak tylko się da, bo od tamtej pory gości na moich paznokciach bardzo regularnie i nie znalazłam jeszcze jego odpowiednika.

Lakier ma bardzo przyjemną konsystencję, nie jest ani za rzadki, co powodowałoby rozlewanie przy skórkach, ani nie jest za gęsty, więc nie powstają przykre zacieki spowodowane ciągnięciem się zbyt gęstej mazi. Jeśli chodzi o trwałość, jest naprawdę bardzo przyzwoicie, bo podobnie jak w przypadku moich ulubionych lakierów od Essie, trzyma się na paznokciach do kilku dni bez żadnego uszczerbku. No i ten kolor, który tak lśni po nałożeniu, że nie jest nam potrzebny już żaden top coat. Jaskrawy, żywy, przepiękny intensywny róż, współgra idealnie czy to z opaloną, czy z bladą skórą powodując, że nasze paznokcie na pewno zostaną zauważone i przykują uwagę. Mam naprawdę kilka pozycji o podobnych tonach w mojej kolekcji lakierów, ale żaden nie dorównuje mu odpowiednią barwą, intensywnością i jaskrawością. Dla mnie po prostu kolor idealny, który zapowiada nadchodzącą już niebawem, mam nadzieję, wiosnę:)

Znacie Hey Baby? Jak Wam się podoba? Jeżeli macie okazję go kupić, serdecznie Wam polecam, na pewno się nie zawiedziecie!

4 lutego 2015

January Beauty Favourites

















































































































Pierwszy miesiąc nowego roku mamy za sobą. Styczeń, nie lubię tego miesiąca, bo jest zimowy, długi, ciemny i mokry. Co roku z utęsknieniem czekam aż minie, odliczając do końca kolejno dni lutego i czekając na wiosnę. W styczniu nie pojawiły się u mnie nowe kosemtyki, raczej powroty do starych, sprawdzonych, które i w tym miesiącu się sprawdziły. Nie jest tego dużo, ale wiem, że te kosmetyki zawsze się sprawdzają i śmiało mogę je Wam polecić.

PIELĘGNACJA

Nuxe Reve de Miel balsam do ust, którego zabrakło u mnie na początku stycznia. I moje usta to bardzo odczuły. Zimą mają tendencję do przesuszania, szorstkości, pierzchnięcia. Sprawdziłam naprawdę wiele balsamów do ust, tych z selektywnej półki i tych dużo tańszych, śmiało mogę powiedzieć, że tylko Nuxe daje u mnie radę z tymi wszystkimi dolegliwościami jak żaden inny. Po prostu dla moich ust jest najlepszy, zreperował je w ciągu dwóch nocy i sprawił, że mogę cieszyć się kolorowymi produktami do ust na nowo.

Phenome Regenerating Body Butter bogate masło do ciała z linii Milky Almond, które bardzo odżywia, wygładza i regeneruje suchą i bardzo suchą skórę. Gęste i bardzo treściwe, pozostawia na skórze ochronną warstwę, która utrzymuje nawilżenie ciała przez cały dzień. Zapach delikatny, typowy dla tej serii, migdałowy, z nutą wanilii. Zimą sprawdza się bajkowo, latem czuję, że nawet dla mojej suchej skóry będzie trochę za ciężkie.

Pat&Rub Hipoalergiczny żel pod prysznic kiedy skóra potrzebuje nawilżenia i ukojenia już pod prysznicem, żele naszej rodzimej firmy P&R są niezastąpione. Naturalny skład i selektywnie dobrane składniki sprawiają, że myją skórę nie przesuszając jej, delikatnie się pienią i pięknie pachną. Linia hipoalergiczna na pewno wielu z Was jest już znana, lubię jej świeży zapach i to, że gdy potrzebna nam jest specjalna, delikatna pielęgnacja, spełnia się w tej roli w stu procentach.

MAKIJAŻ

Sephora Sun Disk kosmetyk, który kupuję regularnie od wielu lat. Wielki puder brązujący, dostępny w dwóch odcieniach 01 oraz 02, który posiadam ja. Genialny, naturalny efekt na twarzy, nie zapycha skóry, nie przesusza jej, pięknie pachnie, nie pyli. Dodatkowym atutem jest opakowanie z ogromnym lusterkiem. Nie jest to na pewno produkt, który możemy nosić w torebce ( no chyba, że i takie rzeczy Wam nie straszne;) ze względu na swoją sporą gramaturę, ale polecam ten brązer każdemu, warto mieć go w swojej kosmetyczce, idealny zimą, kiedy trzeba wykonturować i delikatnie ocieplić twarz i latem, gdy wystarczy nim tylko delikatnie podkreślić opaleniznę. Plus za cenę i ogromną wydajność.

Chanel Roge Allure Gloss w kolorze Sensible nr 15 gościł na moich ustach w styczniu bardzo często. Pomijając to, że opakowanie jest tak minimalistyczne i genialne zaprojektowane, że samo korzystanie z tego kosmetyku to już czysta przyjemność, to sam produkt w sobie jest równie fantastyczny. Błyszczyk daje dość wyraźny kolor na ustach, ale jego formuła przypomina gęsty, naprawczy balsam, który daje niesamowity komfort podczas noszenia. Zapach owocowy, bardzo przyjemny. Jeśli lubicie takie błyszczykowe formuły dające wyraźny kolor na ustach, ten produkt jest dla Was.

I to wszyscy moi ulubieńcy zeszłego miesiąca. Znacie któryś z wymienionych przeze mnie produktów? Któryś kosmetyk jest też Waszym ulubieńcem?














2 lutego 2015

Relaxing Bath Oil Milky Almond | Phenome


























































Zima to okres, gdy długie, relaksujące kąpiele w wannie stają się moim pielęgnacyjnym rytuałem zdecydowanie częściej niż w pozostałych porach roku. Bo czy jest coś przyjemniejszego, niż zanurzenie się w ciepłej wodzie, w zaciszu swojej łazienki, gdy za oknem ulice pokrywa biały puch a temperatura nie zachęca do wyjścia z domu? Wystarczy zapalić kilka świeczek, przygasić światło i użyć ulubionego kosmetyku, który uprzyjemni nam tą chwilę relaksu i sprawi, że stresy całego dnia odchodzą w zapomnienie. No właśnie, ale jakiego kosmetyku użyć, aby nasza wysuszona i podrażniona zimą skóra znalazła ukojenie w twardej przecież miejskiej wodzie? Aby po wyjściu z kąpieli była nawilżona, wygładzona i zregenerowana? Dzisiaj chcę pokazać Wam kosmetyk, który sprawia, że nawet częste kąpiele nie zagrożą naszej warstwie lipidowej skóry- migdałową oliwkę do kąpieli firmy Phenome z serii Milky Almond.
Seria Milky Almond naszej rodzimej firmy Phenome, przeznaczona jest do skóry suchej, wymagającej silnej regeneracji, odżywienia i ukojenia. Formuła kosmetyków z tej serii wsparta jest naturalnymi, organicznymi składnikami aktywnymi, niezbędnymi do utrzymania fizjologicznej równowagi skóry. Wszystkie kosmetyki marki są w pełni naturalne, bezpieczne dla każdego, nawet największych wrażliwców, pozbawione są wszelkich syntetycznych składników. Kosmetyk zapakowany jest w typowe dla marki, minimalistyczne opakowanie, butelkę z ciemnego, grubego plastiku, zakręcanego metalowym korkiem. Butelka skonstruowana jest tak, aby kosmetyk nie wylewał się w nadmiarze do wody, ma aplikator, który dozuje odpowiednią ilość oliwki, czyli około 2-3 dozy na jedną kąpiel. Produkt jest niezwykle wydajny i z pewnością wystarczy Wam na wiele wieczornych kąpieli. Oliwka jest dość gęsta, wszystko to za sprawą genialnego składu, który skomponowany jest tak, aby sprostać wymaganiom najbardziej nawet wymagającej skóry. W składzie znajdziemy olej ze słodkich migdałów, który jest bazą kosmetyku, olej z oliwek, olej jojoba, olej makadamia, olej awokado, a także ekstrakt z owsa. Jak widzicie skład jest naprawdę bogaty, wzbogacony o cudowny, delikatny ale wyczuwalny zapach migdałów, orzecha laskowego i wanilii. 
Oliwka nie powoduje piany, barwi wodę delikatnie na biało i nie powoduje żadnego nieprzyjemnego nalotu, który po kąpieli może zostawać na wannie. Po kąpieli w tym cudownym eliksirze, skóra odzyskuje niesamowitą gładkość, jest zregenerowana i nawilżona, nie potrzebujemy nakładać już dodatkowo masła czy balsamu na skórę. Przy regularnym użyciu skóra staje się elastyczna, suchy naskórek jest zredukowany do minimum, nie ma na skórze nieprzyjemnego uczucia ściągnięcia. Doszło do tego, że nawet jeżeli nie mam czasu na długie wylegiwanie się w wannie, po szybkim prysznicu wmasowuję po prostu oliwkę w skórę zamiast balsamu, i w takim wydaniu sprawdza się genialnie, pozostawiając na skórze ochronny film i delikatny zapach, który osobiście bardzo lubię. 
Oliwkę możecie kupić na stronie producenta TU, za 200 ml tego produktu musimy zapłacić 99zł, ale polecam Wam jak zawsze śledzić stronę marki na FB, bo to tam firma informuje nas o bardzo częstych promocjach, gdzie kosmetyki te możemy kupić ze sporym rabatem. A warto ją naprawdę nabyć, bo mało który kosmetyk moją bardzo suchą skórę, potrafi doprowadzić do tak przyjemnego stanu, więc jeżeli lubicie kąpiele, macie suchą skórę, oraz lubujecie się w przyjemnie pachnących kosmetykach, sprawdzcie tą oliwkę, będziecie zachwyceni. 

Jestem ciekawa jakie są Wasze ulubione kosmetyki kąpielowe? Co polecacie ze swojej strony?


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...